Kochaliśmy ich za życia nie zapominajmy i po śmierci
Dzień Zaduszny, obchodzony 2 listopada, jest dniem modlitw za wszystkich zmarłych – zwłaszcza za dusze odbywające w czyśćcu pokutę. Tego dnia Kościół modli się w intencji ich zbawienia. Tradycja obchodów Dnia Zadusznego, zwanego też w Polsce Zaduszkami, sięga czasów biblijnych. Pierwsze wzmianki o zapisywaniu w specjalnych księgach imion osób zmarłych można odnaleźć już w Starym Testamencie. „Święta i zbawienna jest myśl modlić się za zmarłych, aby byli od grzechu uwolnieni” (2Mch12,44-45). Słowo Boże zachęca nas do modlitwy za zmarłych. Od początku chrześcijaństwa modlitwa ta była znana i praktykowana. W czasie Mszy św. za zmarłych słyszymy słowa:” choć nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci, znajdujemy pociechę w obietnicy przyszłej nieśmiertelności. Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy.” Pamiętajmy zatem o modlitwie za naszych bliskich zmarłych, to nasza chrześcijańska powinność.
„Tylko my możemy im przyjść z pomocą” – św. Faustyna o modlitwie za zmarłych
„Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą” – zapisała św. Faustyna w „Dzienniczku”. Co święta ujrzała podczas swoich wizji? I jakie znaczenie ma modlitwa za zmarłych?
Już na pierwszych stronach „Dzienniczka” św. Faustyny Kowalskiej znajdujemy wizję czyśćca: „Ujrzałam Anioła Stróża, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały się mnie. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednozgodnie, że największe dla nich cierpienie to jest tęsknota za Bogiem” (Dz. 20).
Ta wizja uświadomiła Faustynie, jak wielkie znaczenie ma modlitwa żyjących za zmarłych: „dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą”. Jak podkreśla mistyczka, dusze czyśćcowe odczuwają jako wielkie cierpienie niemożność życia wiecznego w Bożej obecności i tylko nasza modlitwa może im pomóc. Na zakończenie tej wizji święta zapisała: „Od tej chwili ściślej obcuję z duszami cierpiącymi”
We wspomnianym wyżej widzeniu święta ujrzała „Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. [Usłyszałam głos wewnętrzny], który powiedział: Miłosierdzie moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe” (Dz. 20).
Warto w tym miejscu przytoczyć inny fragment zapisków świętej, mówiący o pomocy, jaką niesie modlitwa Koronką do Bożego miłosierdzia przy umierających. Jezus zapewnił Faustynę: „Kiedy przy konającym odmawiają tę koronkę, uśmierza się gniew Boży, a miłosierdzie niezgłębione ogarnia duszę” (Dz. 811).
W listopadzie 1937 roku apostołka Bożego miłosierdzia zapisała inną wizję, która może być dla nas pouczeniem, z jaką odpowiedzialnością wiąże się modlitwa za zmarłych: „Kiedy umarła Siostra Dominika w nocy koło pierwszej godziny, przyszła do mnie i dała mi znać, że umarła. Pomodliłam się gorąco za nią. Rano powiedziały mi Siostry, że już nie żyje – odpowiedziałam, że wiem, bo była u mnie. Siostra infirmerka prosiła mnie, abym pomogła ją ubrać; w chwili, kiedy pozostałam z nią, dał mi Pan poznać, że jeszcze cierpi w czyśćcu. Podwoiłam swoje modlitwy za nią; jednak pomimo gorliwości, z jaką się zawsze modlę za nasze zmarłe Siostry, pomyliłam sobie dni, i zamiast [przez] trzy dni ofiarować modły, jak nakazuje reguła, to ja wskutek pomyłki ofiarowałam dwa dni; czwartego dnia dała mi znać, że jeszcze jej się należą ode mnie modlitwy i że są jej potrzebne. Natychmiast zrobiłam intencję ofiarowania całego dnia za nią, ale nie tylko tego dnia, ale więcej, jak mi podyktowała miłość bliźniego” (Dz. 1382).
„Dała mi znać, że jeszcze jej się należą ode mnie modlitwy i że są jej potrzebne” – słowa zmarłej współsiostry były dla Faustyny pouczeniem, a modlitwa za zmarłych, tak gorliwie praktykowana przez Faustynę, stała się też dla niej jedną z dróg prowadzących do świętości
WSPOMNIENIE WSZYSTKICH WIERNYCH ZMARŁYCH
Święto Zmarłych tzw. Zaduszki w kościele katolickim obchodzimy jak co roku 2 listopada i tematycznie połączone jest ono z poprzedzającą je uroczystością Wszystkich Świętych. Obchody liturgiczne Zaduszek obejmują trzy msze oraz procesję. Zwyczaj odprawiania przez każdego prezbitera trzech mszy w Dzień Zaduszny zapoczątkowali w XV wieku dominikanie hiszpańscy. W 1748 r. papież Benedykt XIV zatwierdził tę praktykę dla Hiszpanii i Portugalii wraz z ich koloniami. W 1915 r. papież Benedykt XV polecił stosować ją wszystkim kapłanom katolickim. Procesję zaduszną odprawia się w kościele, wokół niego lub na cmentarzu. Obejmuje ona 5 stacji, podczas których wierni modlą się za zmarłych biskupów i kapłanów, krewnych, dobrodziejów, pochowanych w parafii oraz wszystkich zmarłych. W naszym kraju praktykowana jest jedyna w swoim rodzaju tradycja, tzw. wypominki, których najstarsze świadectwo, pochodzące z XV w. zachowało się w Kazaniach Gnieźnieńskich, zbiorze kazań w języku łacińskim i polskim, które stanowią najstarszy zabytek polskiej prozy kaznodziejskiej. Zbiór ma formę papierowego folio, składa się ze 190 kart i znajduje się w bibliotece kapituły katedralnej w Gnieźnie. W doktrynie Kościoła katolickiego Dzień Zaduszny wyraża przekonanie o obcowaniu świętych, zmartwychwstaniu ciał, życiu wiecznym a także skuteczności modlitwy wstawienniczej. W tym wyjątkowym dniu nasze myśli i uczucia krążą wokół wszystkich naszych drogich zmarłych. Nie ma ich pośród nas, odeszli, pozostawiając żal, smutek, łzy i pustkę. Nasi najbliżsi rodzice, rodzeństwo, małżonkowie, krewni, przyjaciele a niejednokrotnie nasze dzieci, odeszli i tak nami ich brakuje, tak byśmy chcieli, by byli tu dziś z nami i pośród nas. Cieszymy się gdy o nich śnimy, widzimy ich uśmiechniętych, zadowolonych, spokojnych i szczęśliwych. Czasem ludzie oddaliby wszystkie skarby świata, żeby bliskich przywrócić do życia i nadal cieszyć się ich towarzystwem tu na ziemi. Niepotrzebne jest takie myślenie, bo my katolicy mamy pewność, że oni wszyscy żyją u Boga w niebieskim Jeruzalem, są szczęśliwi, zawsze wpatrzeni w światłość niegasnącą i sprawują wieczystą liturgię Dzieci Bożych przed tronem Baranka. Wierzący zmarli odpoczywają już w Bogu, w Jego pokoju i wiecznej szczęśliwości. Jezus Chrystus, w którego wierzyli i nigdy się go nie zaparli, nie zdradzili, jest ich wieczną nagrodą i radością. Polecajmy Miłosierdziu Bożemu szczególnie te dusze, które znajdują się w czyśćcu i dopiero czekają na „oglądanie Boga twarzą w twarz”.
Anita Iwańska-Iovino


