Radosnych Świąt  Narodzenia  Pańskiego

 

           Z okazji Świąt Bożego Narodzenia  serdeczne życzenia pokoju Chrystusowego, radości i zdrowia, aby  doświadczenie  Bożej  łaski i błogosławieństwa  towarzyszyło  nam w   każdej  sytuacji naszego  życia.

                                                                 Duszpasterze

 

 Światło nad Betlejem 

Przyzwyczailiśmy się, że kilka tygodni przed Świętami Bożego Narodzenia, ulice naszych miast są  uroczyście oświetlone  i ozdobione najczęściej gwiazdami czy choinkami. Nastrój  świąteczny zaczyna się wszystkim udzielać. To zapewne jest godne  uznania. Nie mniej trzeba powiedzieć, że ten świąteczny wystrój raczej jest spowodowany komercją, aby ludzi jak najwcześniej zachęcić do zakupów świątecznych. Tak więc nie są to motywy wynikające z wiary, ale z chęci zysku. Jednakże duchowe ciepło Świąt Narodzenia jest tak pociągające, że cieszą się wszyscy, nie tylko dzieci, ale i dorośli, bo każdy człowiek potrzebuje obecności i bliskości drugiego człowieka. Chociaż nie zawsze to dociera do świadomości, pragnienie  i  doświadczenie Boga w życiu, który wypełni  swoją obecnością jest przemożne. Przyjście na świat Bożego Syna, jest  znakiem bliskości i miłości Boga. To wspaniałe doświadczenie jest szczególnie możliwe dla tych, którzy oczekują na Jego przyjście, a nade wszystko mają wiarę i zaufanie do Pana Boga, że jest  mocą i  oparciem w  różnych sytuacjach życiowych. Miłość Boga do każdej istoty ludzkiej objawiona w Betlejem i potem na Krzyżu jest sensem i wypełnieniem ludzkiego losu. Nasz wieszcz narodowy Adam   Mickiewicz pisał: „Panie ! Czymże ja jestem przed Twoim obliczem ? – Prochem i niczem.” Człowiek bez Boga jest małą i kruchą istotą we wszechświecie. Odniesienie się do Stwórcy nadaje człowiekowi wielkość i  godność. Tak więc czas Świąt Bożego Narodzenia, to sposobność przede wszystkim do świętowania w gronie najbliższych nam osób, to czas dzielenia się radością i bogactwem swego serca, ale to też okazja do refleksji, że chociaż komercja i duch  tego świata wkrada się uporczywie do naszego życia, aby spłycić głębie tajemnicy przyjścia na świat Pana Jezusa, to jednak  tak naprawdę każdy pragnie Bożej obecności i ciepła jaką daje Narodzony Zbawiciel. Nie powinno zatem dziwić, że  ta niezwykłość, niektórzy mówią „magia” Świąt Bożego Narodzenia udziela się wszystkim ludziom. Światło zapalonych kolorowych lampek nie może nam zasłonić Światła nad Betlejem, które jest znakiem przychodzącego na świat Boga. Chrystus Pan powiedział: Ja jestem światłością świata. Kto idzie za mną nie będzie chodził w ciemności (J 8,12)  Niech zatem gwiazda nad stajenką betlejemską oświetla nasze życiowe drogi. Pan Jezus jest źródłem prawdy i  życia. On wyprowadza nas z wszelkiej duchowej ciemności do sfery światła , pokoju i miłości.

      Ks. K.M. 

 

GWIAZDA Z BETLEJEM

Gwiazda Betlejemska to symbol i tradycja wigilijnej nocy i dla nas katolików pozostaje ważnym elementem świątecznych obchodów. W Polsce tradycja oczekiwania na pierwszą gwiazdkę w wigilijny wieczór jest ciągle żywa. W wielu domach dzieci z nosami przyklejonymi do szyb wypatrują na zimowym niebie pierwszej gwiazdki. Pojawienie się blasku Gwiazdy Betlejemskiej jest momentem, który dla wielu rodzin oznacza rozpoczęcie uroczystej kolacji wigilijnej. Gwiazda z Betlejem, znana również jako Gwiazda Bożonarodzeniowa, po raz pierwszy pojawia się w Nowym Testamencie, w Ewangelii według św. Mateusza. Opisuje ona, jak gwiazda ta prowadziła Trzech Mędrców ze Wschodu do miejsca narodzin Jezusa Chrystusa. Od wieków, ta biblijna opowieść fascynuje, wzrusza i inspiruje wiernych na całym świecie. W rzeczywistości św. Mateusz nie podaje ilu było mędrców. Ich liczbę, na przestrzeni wieków, określono na podstawie darów ofiarowanych Dzieciątku Jezus. Najpóźniej w tradycji pojawiają się imiona Kacper, Melchior i Baltazar oraz utożsamianie ich z pozycją królewską. Byli na pewno badaczami nieba, astrologami – ludźmi wykształconymi i jak na ówczesne czasy bogatymi, sądząc po darach, które złożyli małemu Jezusowi. Mirra i kadzidło były w tamtych czasach darami tak cennymi jak złoto. Gwiazda z Betlejem jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i mistycznych symboli Bożego Narodzenia. Stanowi ona nie tylko istotny element religijny ale też kulturowy, będąc centralnym punktem świątecznych tradycji. Czekanie na pierwszą gwiazdkę w Wigilię ma głębokie korzenie religijne i symboliczne. Jest to chwila refleksji i przypomnienia o cudzie narodzenia Jezusa. Dla wielu ten moment ot czas wspólnego spotkania w gronie rodzinnym, wyrażający jedność i miłość. Po ujrzeniu pierwszej, jasno świecącej gwiazdy, rozpoczyna się wieczerza wigilijna a niekiedy jest to również moment, w którym Święty Mikołaj podrzuca prezenty pod choinkę. Gwiazda Betlejemska jest symbolem nadziei, światła i nowego początku. Reprezentuje ona duchowy przewodnik, wskazujący drogę do prawdy i zbawienia. W chrześcijaństwie pojawienie się tej gwiazdy jest interpretowane jako znak Bożej obecności i Bożego planu zbawienia dla ludzkości. Gwiazdka z Betlejem symbolizuje coś więcej niż tylko biblijne wydarzenie – jest przypomnieniem o znaczeniu wiary, nadziei i miłości, które są fundamentami Bożego Narodzenia.

 Anita  Iwańska – Iovino

 

CZY ZWIERZĘTA W WIGILIĘ MÓWIĄ LUDZKI GŁOSEM?

Jest taka noc, jedna jedyna w roku, kiedy zwierzęta mówią ludzkim głosem – tak przekonywała mnie moja ukochana babcia, a ja jako dziecko, naprawdę w to wierzyłam. Chodź czasami wraz z dziadkami zaglądałam w wieczór wigilijny do obejścia, gdzie znajdowały się zwierzęta gospodarskie to nigdy nie słyszałam aby mówiły. A mimo to czułam, że ta noc jest naprawdę wyjątkowa, jeśli nawet dorośli wierzą, iż takie cuda mogą się wydarzyć w ten dzień po zapadnięciu zmroku, a właściwie dokładnie o północy. Oczywiście przekonanie o tym, że w Święta Bożego Narodzenia zwierzęta mówią ludzkim głosem, wywodzi się z religijności ludowej, a więc z pogranicza wiary chrześcijańskiej i różnego rodzaju wierzeń słowiańskich, które pobrzmiewają wciąż w naszej kulturze jako pozostałości wiary praprzodków. Przyjęcie przez chrześcijan w Europie legendy o przemawiających w noc wigilijną zwierzętach miało jako cel, podkreślenie cudowności wydarzenia jakim jest Narodzenie Bożej Dzieciny. Wiara w ten wigilijny cud była przekazywana głównie wśród ludności wiejskiej, która na co dzień żyła w obecności zwierząt i otaczała naszych „braci mniejszych”, jak ich nazywał św. Franciszek, szczególną uwagą, do tego stopnia, że jeszcze do tej pory wielu gospodarzy dzieli się z nimi opłatkiem. Zwyczaj ten pochodzi z XVI wieku i kultywowany jest na różne sposoby: według jednych to opłatek właśnie pozwala zwierzętom przemówić, według innych jest on podziękowaniem za ich ciężką pracę dla ludzi. Opłatek dla zwierząt jest kolorowy – czerwony, zielony lub żółty. Dawniej każdy kolor był przypisany dla innych zwierząt. Czerwony dla koni, bo wierzono, że będzie chronił je od chorób, żółty podawano krowom aby ich mleko się nie psuło, zielony był dla trzody. Z czasem zaczęto dodawać opłatek do jedzenia także domowym czworonogom, aby były dobrymi stróżami domów. Sympatia i przyjaźń wobec nich nie powinna być wyjątkową postawą wśród chrześcijan. Jako stworzeniom powołanym do życia przez samego Boga, należy im się z naszej strony szacunek. O północy, kiedy na świat przychodzi Jezus Chrystus, wg. ludowych wierzeń, dzieją się też inne cuda: kwiaty pod śniegiem otwierają swe pąki, zakwita magiczny kwiat paproci, kamienie ożywają a woda w strumieniach nabiera leczniczych właściwości. Prawda czy nieprawda, wierzenia te powstały po to aby podkreślić niepowtarzalność i magię świąt Bożego Narodzenia, a także wagę tego wydarzenia, bo przecież bez Narodzin nie byłoby Zmartwychwstania.

Anita Iwańska-Iovino

KOŁYSKA ŚWIĘTEGO JÓZEFA – LEGENDA

Pewnego razu bogaty kupiec Sufo, który handlował suknem na placu w mieście Nazaret udał się do warsztatu cieśli Józefa. Chciał zamówić kołyskę dla swojego nowonarodzonego synka. Ale z racji tego, że Sufo miał dużo pieniędzy, chciał dla swojego pierworodnego kołyskę godną króla, z drogiego trwałego drewna, bogato rzeźbioną i kolorową. Następnego dnia z samego rana Józef zabrał się do pracy. Wybrał piękne cedrowe drewno o zielonkawych słojach, które nadawało się do ciesielskiej obróbki. Pracował do późnego wieczora, ponieważ potrzebował pieniędzy na podatki dla Cezara. Nazajutrz kołyska była gotowa, Józef pracował nad nią z wielką miłością. Bujała się lekko i cicho od samej melodii kołysanki, ponieważ jego żona Maria udzieliła mu kilku rad, aby była wygodna dla dzieciątka ale również dla mamy. Jednak kiedy Józef zaniósł gotową kołyskę do sklepu kupca, Sufo był rozczarowany bo bujaczek nie nosił ani śladu bogactwa. Handlarz wygonił Józefa ze swojego sklepu bez zapłaty za wykonaną pracę. Cieśla wracał do domu smutny lecz przechodząc obok biednego domku wdowy Lizy, wszedł tam, bo była ona przyjaciółką Maryi. Kobieta żyła bardzo skromnie i nie miała kołyski dla swojego synka. Józef podarował jej kołyskę z cedrowego drewna. Liza nie chciała jej przyjąć bo dobrze wiedziała, że rodzina cieśli jest równie biedna jak ona sama. Jednak rzemieślnik nalegał i cieszył się, że za swój dar otrzymał błogosławieństwo ubogiej wdowy. Kiedy nadchodził wieczór Liza kołysząc swojego synka, śpiewała piękną kołysankę, którą słychać było we wszystkich domach. W melodii czasem pobrzmiewała smutna nuta, kiedy Liza myślała o biednym Józefie. Tymczasem Sufo zamówił nową kołyskę, która była droga, bogato rzeźbiona, ciężka i skrzypiąca. Niestety niania nie mogła w niej uśpić płaczącego synka kupca. Stufo udał się do Józefa chcąc odzyskać cedrową kołyskę ale Józef nie mógł odebrać jej Lizie a drugiej zrobić nie mógł bo dzięki opatrzności dostał inne zamówienia. Zrozpaczonemu kupcowi Józef zaproponował aby położył swoje dziecko obok synka Lizy w przestronnej kołysce. Malcy zasnęli przy smutnej kołysance a Sufo chciał zapłacić cieśli za kołyskę. Jednak ten nie chciał przyjąć pieniędzy twierdząc, że jego zapłatą stało się błogosławieństwo ubogiej wdowy. Ale przypominając kupcowi, że jego kołyska jest tak lekka i sprawna bo robiona była z miłością, poprosił go aby wziął w opiekę Lizę i jej dziecko. Kupiec tak zrobił i patrząc na śpiącego spokojnie synka zrozumiał, że miłość biedaka podarowała jemu, bogaczowi, pokój i szczęście.

Anita Iwańska – Iovino

 

        

Wigilia Bożego Narodzenia: znaczenie i obyczaje

             Uroczystość Bożego Narodzenia wprowadzono do kalendarza świąt kościelnych w IV wieku. Dwieście lat później ustaliła się tradycja wieczornej kolacji, zwanej wigilią. Wieczerza wigilijna jest niewątpliwie echem starochrześcijańskiej tradycji wspólnego spożywania posiłku, zwanego z grecka agape, będącego symbolem braterstwa i miłości między ludźmi. Gdy w drugiej połowie IV w. Synod w Laodycei zabronił biesiadowania w świątyniach, zwyczaj ten przeniósł się do domów wiernych. W Polsce Wigilię zaczęto obchodzić wkrótce po przyjęciu chrześcijaństwa. Wigilia (łac. czuwanie) – pierwotnie oznaczała straż nocną i oczekiwanie. W słowniku kościelnym nazywa się tak dzień poprzedzający większe święto. Dawniej w każdą wigilię obowiązywał post. Do stołu wigilijnego siadano, gdy zabłysła pierwsza gwiazda. Miała ona przypominać Gwiazdę Betlejemską prowadzącą pasterzy i magów do Betlejem. Ludzie  wierzący   wierności tej wieloletniej tradycji., aby w Wigilie zachować  post od pokarmów mięsnych. W polskiej tradycji to ojciec rodziny lub najstarszy wiekiem rozpoczynał wieczerzę modlitwą, odczytaniem opisu narodzenia Pańskiego z Ewangelii św. Łukasza. Następnie dzielono się opłatkiem i składano sobie życzenia. Pod choinką ustawia się często żłóbek, dla upamiętnienia narodzenia Pana Jezusa w Betlejem. Układa się pod nią także prezenty dla najbliższych. Wigilia w polskiej obyczajowości jest świętem rodzinnym. Podobnie jak w Polsce Wigilię obchodzi się na Litwie, na Białorusi, na Ukrainie wśród katolików łacińskich, w Czechach i na Słowacji. Nieznany poza terenami dawnej Rzeczypospolitej jest zwyczaj łamania się opłatkiem. Po wigilii katolicy udają się tradycyjnie na pasterkę. Pasterka jest pamiątką z pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy nabożeństwa nocne należały do stałej praktyki Kościoła. Pierwsze Msze św. o północy 24 grudnia sprawowano w Betlejem. W Rzymie zwyczaj ten znany był już za czasów papieża Grzegorza I Wielkiego, pasterkę odprawiano przy żłóbku Chrystusa w bazylice Matki Bożej Większej. Charakter tej liturgii tłumaczą pierwsze słowa invitatorium, wprowadzenia do Mszy: „Chrystus narodził się nam. Oddajmy mu pokłon”. Kościoły w okresie Bożego narodzenia zdobi żłóbek. Żłóbek w dzisiejszej postaci zawdzięczamy św. Franciszkowi. Historia tej tradycji jest jednak znaczenie dłuższa i sięga piątego wieku. Wtedy, jak głosi podanie, żłóbek Jezusa przeniesiono z Betlejem do Rzymu i umieszczono w bazylice Matki Bożej Większej. Także Pasterkę w Rzymie odprawiano początkowo tylko w tym kościele.

To we Włoszech zaczęto w uroczystość Bożego Narodzenia wystawiać żłóbki, w których umieszczano figury Świętej Rodziny, aniołów i pasterzy. Do rozpowszechnienia tego zwyczaju przyczynił się św. Franciszek. Z przekazów pozostawionych przez jego biografa – Tomasza z Celano – wiemy, że w wigilijną noc Biedaczyna z Asyżu zgromadził w grocie w miejscowości Greccio okolicznych mieszkańców i braci, by w prosty sposób pokazać im, co to oznacza, że „Bóg stał się człowiekiem i został położony na sianie”. W centrum jaskini leżał wielki głaz, pełniący rolę ołtarza. Przed nim bracia umieścili zwykły kamienny żłób do karmienia bydła, przyniesiony z najbliższego gospodarstwa. W pobliżu, w prowizorycznej zagródce, stało kilka owieczek, a po drugiej stronie wół i osioł. Jak pisał kronikarz, zwierzęta „zaciekawione, wyciągające szyje w stronę żłobu, pochylając się i jakby składając pokłon złożonej w nim figurce przedstawiającej dziecię Jezus”. Postaci do szopki wybrano spośród obecnych braci i wiernych. Zapalonymi pochodniami św. Franciszek rozjaśnił niebo, a w lesie ukryli się pasterze, którzy na dane hasło wznosili gromkie okrzyki. Do dziś szopka w Greccio przyciąga corocznie rzesze turystów. Obecnie najsłynniejsze są szopki toskańskie, sycylijskie i neapolitańskie. W Szwajcarii, w Niemczech i w Austrii modne są żłóbki „grające”. W Polsce do najbardziej znanych należą szopki krakowskie, prawdziwe arcydzieła sztuki ludowej. Powstanie tej tradycji przypisuje się murarzom i cieślom. Nie mając zatrudnienia w zimie, chodzili oni z takimi szopkami-teatrzykami od domu do domu i tak zarabiali na swe utrzymanie. Wzorem architektonicznym był dla nich przede wszystkim kościół Mariacki, ale wykonywano także miniatury Wawelu, Sukiennic i Barbakanu. Od 1937 r. z inicjatywy Jerzego Dobrzyckiego odbywa się konkurs na najpiękniejszą „Szopkę Krakowską”. Już w średniowieczu wystawiono przy żłóbkach przedstawienia teatralne zwane jasełkami. W Polsce najbardziej znanym utworem tego gatunku jest „Polskie Betlejem” autorstwa Lucjana Rydla.

Źródło : Niedziela

Święty  Szczepan –  pierwszy męczennik

Greckie imię Stephanos znaczy tyle, co „wieniec” i jest tłumaczone na język polski jako Stefan lub Szczepan. Nie wiemy, ani kiedy, ani gdzie św. Szczepan się urodził. Jego greckie imię wskazywałoby na to, że był nawróconym hellenistą – Żydem z  diaspory, zhellenizowanym, czyli posługującym się na co dzień językiem greckim. Nie są nam znane szczegóły jego wcześniejszego życia. Jego dzieje rozpoczynają się od czasu wybrania go na diakona Kościoła. Apostołowie w odpowiedzi na propozycję św. Piotra wybrali siedmiu diakonów dla posługi ubogim, aby w ten sposób odciążyć uczniów Chrystusa oraz dać im więcej czasu na głoszenie Ewangelii. W gronie tych siedmiu znalazł się Szczepan. Nie ograniczył się on jednak wyłącznie do posługi ubogim. Według Dziejów Apostolskich, „pełen łaski i  mocy Ducha Świętego” głosił Ewangelię z mądrością, której nikt nie mógł się przeciwstawić. Został oskarżony przez Sanhedryn, że występuje przeciw Prawu i Świątyni. W mowie obrończej Szczepan ukazał dzieje Izraela z perspektywy chrześcijańskiej, konkludując, że naród ten stale lekceważył wolę Boga (Dz 6, 8 – 7, 53). Publicznie wyznał Chrystusa, za co został ukamienowany (Dz 7, 54-60). Jest określany mianem Protomartyr – pierwszy męczennik. Oskarżycielami Szczepana przed Sanhedrynem żydowskim byli inni zhelenizowani Żydzi, z  wymienionych w tekście Dziejów Apostolskich synagog. Wynika stąd, że Szczepan zaczął od nawracania swoich rodaków, do których mógł przemawiać w ich własnym języku, czyli po grecku. Zadziwia znajomością dziejów narodu żydowskiego i wskazuje, że powołaniem narodu wybranego było przygotowanie świata na przyjście Zbawiciela. Żydzi nie tylko sprzeniewierzyli się temu wielkiemu posłannictwu, ale nawet zamordowali Chrystusa. Stąd oburzenie, jakie wyrywa się z ust Szczepana. Był to rok 36, a więc od śmierci Chrystusa Pana upłynęły zaledwie 3 lata. Prozelici musieli praktykować i wypełniać, podobnie jak Apostołowie i uczniowie Chrystusa, także prawo judaizmu z  przyjęciem obrzezania, pogłębione jedynie o nakazy Ewangelii. Dopiero sobór w Jerozolimie w roku 49/50 zdecydował, że poganie nawróceni na chrześcijaństwo nie są zobowiązani do zachowania prawa mojżeszowego. Same niemal imiona greckie wskazują, jak wielkie były wpływy helleńskie w czasach apostolskich w narodzie żydowskim. Nadto wynika z tekstu, że pieczę nad ubogimi zlecono głównie nawróconym hellenistom, aby nie mieli żalu, że są krzywdzeni przez wiernych pochodzenia żydowskiego.
Autor Dziejów Apostolskich podkreśla, że przy śmierci Szczepana był obecny Szaweł, późniejszy Apostoł Narodów, którego św. Łukasz stanie się potem uczniem. Pilnował szat oprawców. Był oficjalnym świadkiem kamienowania –  reprezentował Sanhedryn.

        Bibliści zastanawiają się, jak mogło dojść do jawnego samosądu oraz morderstwa, skoro każdy wyrok śmierci był uzależniony od podpisu rzymskiego namiestnika, jak to widzimy przy śmierci Pana Jezusa. Właśnie wtedy, w 36 roku Piłat został odwołany ze swojego stanowiska, a nowy namiestnik jeszcze nie przybył. Żydzi wykorzystali ten moment, by dokonać samosądu na Szczepanie, co więcej, rozpoczęli na szeroką skalę akcję niszczenia chrześcijaństwa: „Wybuchło wówczas wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim” (Dz 8, 1). Kult Szczepana rozwinął się natychmiast. Jednakże na skutek zawieruch, jakie nawiedzały Ziemię Świętą, w tym także Jerozolimę, zapomniano o jego grobie. Odkryto go dopiero w 415 roku. Skoro udało się go rozpoznać, to znaczy, że św. Szczepan musiał mieć grób wyróżniający się i  z  odpowiednim napisem. O znalezieniu tego grobu pisze kapłan Lucjan. Miał mu się zjawić pewnej nocy Gamaliel, nauczyciel św. Pawła, i wskazać grób swój i św. Szczepana w pobliżu Jerozolimy (Kfar Gamla, czyli Beit Jamal). Chrześcijanie, uciekając przed oblężeniem Jerozolimy i w obawie przed jej zburzeniem przez cesarza Hadriana, zabrali ze sobą śmiertelne szczątki tych dwóch czcigodnych mężów i we wspomnianej wiosce je pochowali. Gamaliel bowiem miał zakończyć życie jako chrześcijanin. Na miejscu odnalezienia ciał biskup Jerozolimy, Jan, wystawił murowaną bazylikę; drugą zbudował w  miejscu, gdzie według podania Szczepan miał być ukamienowany. Bazylikę tę upiększyli św. Cyryl Jerozolimski (439) i cesarzowa św. Eudoksja (460). Imię Szczepana włączono do Kanonu rzymskiego. Jest patronem diecezji wiedeńskiej; kamieniarzy, kucharzy i tkaczy. Z dniem św. Szczepana łączono w  Polsce wiele zwyczajów. Podczas gdy pierwszy dzień Świąt spędzano w  zaciszu domowym, wśród najbliższej rodziny, w drugi dzień obchodzono z  życzeniami świątecznymi sąsiadów, dalszą rodzinę i znajomych. W czasie Mszy świętej rzucano w kościele zboże na pamiątkę kamienowania Świętego. Wieczór 26 grudnia nazywano „szczodrym”, gdyż służba dworska składała panom życzenia i otrzymywała poczęstunek, a nawet prezenty. Po przyjęciu smarowano miodem pułap i rzucano ziarno. Jeśli zboże przylgnęło, było to dobrą wróżbą pomyślnych zbiorów. Zaskoczenie może budzić fakt, że Kościół w drugim dniu oktawy Świąt Bożego Narodzenia umieścił święto św. Szczepana. Być może stało się tak po to, byśmy zapatrzeni w żłóbek Chrystusa nie zapomnieli, że ofiara ze strony Boga dla człowieka pociąga konieczność także ofiary ze strony człowieka dla Boga, chociażby ona wymagała nawet krwi męczeństwa                

Oprac. Ks.K.M.