30. Niedziela zwykła

27 października 2013

Dzisiejszy fragment Ewangelii Łukasza znany jest jako przypowieść o faryzeuszu i celniku. Niemniej w sensie formalnym, nie tyle jest to przypowieść, ile «opowiadanie – przykład». Jest w nim zawarta nauka wskazująca na wewnętrzne intencje towarzyszące modlitwie. Faryzeusz należy do sekty «odłączonych», «czystych», tych, którzy przyjęli na siebie zadanie reprezentowania prawdziwego Izraela, wspólnoty zbawienia, dlatego też zachowują w sposób radykalny Boże przykazania i mnożą różne pobożnościowe praktyki. Kiedy więc faryzeusz mówi o sobie, że jest prawdziwym Żydem i faryzeuszem, ma na myśli właśnie tę  «sprawiedliwość». Lecz ta w rzeczywistości czyni go nieczystym wobec Boga, ponieważ faryzeusz nie dość, że przypisuje sobie prawo sądzenia innych, to jeszcze się ponad innych wynosi. Celnik natomiast – znienawidzony poborca podatków dla rzymskiego imperium – czuje się prawdziwie grzesznikiem. Okazuje to również swoją zewnętrzną postawą. Nie ma w sobie śmiałości, aby zająć miejsce w głębi świątyni. Nie ma nawet odwagi podnieść oczu do nieba. Bije się tylko w piersi. I to jest gest, który wyraża świadomość zła kryjącego się w sercu człowieka. Modlitwa obu tych ludzi jest świadectwem ich życia. Z jednej strony samowystarczalność, która prowadzi do wywyższania się nad innych i pełnego pychy prezentowania całej listy swoich zasług, z drugiej – świadomość grzechu, która czyni biednym i małym przed Bogiem oraz braćmi.

Poprzedni wpis
«
Następny wpis
»