Niech Nowonarodzony Jezus oświeca drogi codziennego życia, obdarza błogosławieństwem i pomaga czynić je szczęśliwym, niech obudzi w nas to, co jeszcze uśpione, aby Jego przyjście ożywiało radość, pokój, nadzieję i miłość w naszych sercach.
Wszystkim czytelnikom, parafianom oraz gościom
życzenia składają Redakcja oraz duszpasterze
Chrześcijańska Uroczystość Narodzenia Pańskiego
Powyższy tytuł niniejszego artykułu może rodzić znaki zapytania. Dlaczego Chrześcijańskie Boże Narodzenie, przecież to jest oczywiste. Świętujemy bowiem przyjście na świat Zbawiciela. Nic zatem dziwnego, że jest to uroczystość religijna, która jest przeniknięta duchem wiary i radości z racji Jego obecność pośród ludzi. Jezus przychodzi z darem zbawienia, darem miłości, którymi pragnie obdarzyć nas i całą ludzkość. Św. Jan Paweł II nauczał, że w Chrystusie człowiek odnajduje prawdę o sobie , o swoim losie i przeznaczeniu. Bez Chrystusa człowiek nie wie, co to życie, co to śmierć, jaki jest sens ludzkiej egzystencji. To dla nas ludzi wierzących jest oczywiste. Jednakże jest jeszcze druga strona świętowania Bożego Narodzenia. Mianowicie dziś mówi się o tzw. komercjalizacji świąt. Na pierwszy plan wysuwa się przedświąteczny handel i zabieganie o dobre zaopatrzenie świątecznego stołu. I to wszystko jest oczywiście konieczne i potrzebne. Dziś wielu ludzi na tym się głównie koncentruje, a traci z oczu prawdziwa istotę świąt. Chrystus schodzi jakby na dalszy plan, nawet życzenia , rozmowy przy wigilijnym stole są pozbawione duchowego i chrześcijańskiego wymiaru. Powyższy tytuł ma więc głębokie uzasadnienie, ponieważ Boże Narodzenie może być przeżywane bez świadomości, co one oznaczają, jaki jest ich najgłębszy sens. Wtedy jest to podejście czysto pogańskie, świadczące o ubóstwie duchowym i religijnym. Dla nas chrześcijan każde święta powinny być czasem duchowego wzrostu, umocnienia naszej wiary. Wtedy i życzenia będą nawiązywały nie tylko do zdrowia, ale też do Bożego błogosławieństwa, wtedy i kolędy będą wypełniały nasz dom, ale też przede wszystkim będziemy na Eucharystii, gdzie jako wspólnota wiary zjednoczona na wspólnej modlitwie będzie uwielbiać Boga za dar zbawienia i za to co uczynił dla nas. Tak więc nie dajmy sobie odebrać właściwego znaczenia Świąt Bożego Narodzenia, nie ulegajmy pogańskim tendencjom. Niech na pierwszym miejscu będzie Chrystus na czas świętowania Jego przyjścia na świat, a także w naszym codziennym życiu.
Ks. Proboszcz
Dlaczego dzielimy się opłatkiem w Wigilię i święta Bożego Narodzenia?
Opłatek wigilijny jest symbolem pojednania i przebaczenia, znakiem przyjaźni i miłości. Dzielenie się nim na początku wieczerzy wigilijnej wyraża chęć bycia razem. Symbolika chleba ma jeszcze inny wymiar: należy być jak chleb dobrym i jak chleb podzielnym. Wierzono też, że każdy, kto w Wigilię dzieli się opłatkiem, przez cały rok nie zazna głodu i będzie mógł chlebem lub inną strawą podzielić się z ubogimi. Skąd wziął się zwyczaj dzielenia się opłatkiem w Wigilię? Tradycja łamania się opłatkiem swoje korzenie ma w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Nie miała początkowo związku z Bożym Narodzeniem, była symbolem komunii duchowej członków wspólnoty. Zwyczaj błogosławienia chleba nazywano eulogiami. Z czasem na wigilijną mszę przynoszono chleb, który błogosławiono i którym się dzielono. Zabierano go też do domów dla chorych, czy tych, którzy z różnych powodów nie byli w kościele, przesyłano krewnym i znajomym. Dzielenie się opłatkiem w Wigilię ma swoją symbolikę w wymiarze nie tylko duchowym: sama materia opłatka: „chleb”, podkreśla również doczesny charakter życzeń. W podtekście tego życzenia jest nawiązanie do modlitwy Ojcze Nasz: oby nam go nie zabrakło (chleba naszego powszedniego…). Opłatek (z łac. oblatum – „dar ofiarny”) to bardzo cienki biały płatek chlebowy, przaśny (czyli niekwaszony i niesolony), wypiekany z białej mąki i wody bez dodatku drożdży. Oprócz białego opłatka, przeznaczonego na komunikanty i do łamania się podczas wigilii, wypieka się również kolorowy, przeznaczony dla zwierząt gospodarskich i bydła. Polska tradycja wymaga białych opłatków na stole wigilijnym. W święta Bożego Narodzenia opłatkiem dzielą się chrześcijanie – katolicy zgromadzeni przy stole wigilijnym, składając sobie życzenia. Nie jest to zwyczaj wyłącznie polski, spotykany też na Słowacji, Litwie, Białorusi, Ukrainie, w Czechach i we Włoszech. Chrześcijańskie tradycje i zwyczaje wyrosły na gruncie wiary i kształtowały duchowe oblicze Europy. Warto o tym pamiętać.
Ks. K.M.
WIGILIJNE TRADYCJE I ZWYCZAJE STAROPOLSKIE
O wyjątkowości świąt Bożego Narodzenia stanowi Wigilia, której momentem kulminacyjnym jest wieczerza, rozpoczynająca się wraz z pierwszą gwiazdką. Jest to niezwykły, uroczysty i bardzo rodzinny czas skupiający przy wspólnym stole różne pokolenia. Z dniem wigilijnym związane są liczne przesądy i wierzenia, które dziś odchodzą w zapomnienie. Drzewiej bywało, że 24 grudnia wstawano bardzo wcześnie, aby zapewnić sobie w nadchodzącym roku chęć do pracy i powodzenie w gospodarstwie w myśl przysłowia – Jaka Wilija, taki cały rok. Od rana zastanawiano się, kto pierwszy przyjdzie do chaty: mężczyzna czy kobieta? Jeżeli pierwszy był mężczyzna, oznaczało to pomyślność, jeśli przyszła kobieta, to nie była pomyślna wróżba na nowy rok. Na ziemi przemyskiej dbano, aby do chaty na Wigilię nie wszedł obdarty dziad, ponieważ oznaczało to biedę w następnym roku. Mile widziany był natomiast młody, silny, bogaty mężczyzna i aby nieco pomóc szczęściu, od rana chodził sąsiad do sąsiada z życzeniami. W Wigilię domostwa mały odwiedzać dusze naszych przodków, dlatego w wigilijny wieczór zostawiano otwarte drzwi do sieni i otwierani wszelkie zamki, aby dusze mogły wejść do domu. Dmuchało się na krzesła, ławy i stołki zanim się usiadło, mówiąc przy tym posuń się duszyczko. Po wieczerzy proszono dusze, aby odeszły z powrotem do siebie. Zanim pojawiła się choinka, świąteczna dekoracją był podłaźnik i pająk, które wieszano pod sufitem. Podłaźnik to wierzchołek lub gałąź drzewka iglastego zawieszany w izbie bezpośrednio nad stołem wigilijnym. Zielone drzewka od wiek wieków były uważane za symbol życia i płodności. Dość popularną ozdobą były aniołki i pająki ze słomy lub papieru, które potem wisiały w domu przez cały rok. Unikatowymi, wyłącznie polskimi dekoracjami były ozdoby z opłatka tzw. wilijki. Z opłatka wycinano wzory, a następnie sklejano je śliną w przestrzenne kompozycje. Najbardziej klasyczne dekoracje były w kształcie kuli i miały przypominać, że Dzieciątko narodziło się w Betlejem i jest królem całego świata, stąd te ozdoby nazywano światami. Symboliczne znaczenie kuli zostało później przeniesione na bombki. Jak wszystkie świąteczne dekoracje, miały one silne znaczenie symboliczne; nasi pradziadowie wierzyli, że będą chronić dom przed chorobami, nieszczęściem i zapewnią dostatek i pomyślność. Wiejskim rekwizytem świątecznym były również snopy zboża ustawiane w jednym lub czterech kątach izby. Snop zboża gospodarz przynosił do domu w Wigilię i mówił: Na szczęście, na zdrowie. Te święta szczęśliwie przeżyć i doczekać drugich. Słoma była chrześcijańskim symbolem stajenki betlejemskiej.
Polska to jedyny kraj, w którym podczas świąt Bożego Narodzenia rozpowszechniony jest zwyczaj łamania się opłatkiem przy wieczerzy wigilijnej. Słowo opłatek wywodzi się z łac. oblatum – dar ofiarny. Wg. tradycji kolacja wigilijna rozpoczyna się od modlitwy i czytania Ewangelii, po którym następuje łamanie się opłatkiem, symbolem Eucharystii, ale także miłości pojednania i poświęcenia dla innych. Z dawnych czasów pochodzi zwyczaj kładzenia siana pod obrus wigilijny, kiedy to siano rozściełane było wszędzie by zapewnić duchom przybyłym na ziemię wygodne dojście do stołu, a ludziom dostatek. Po świętach siankiem z wigilijnego stołu karmiono zwierzęta, aby chowały się zdrowo. Polskim zwyczajem, z którego jesteśmy wyjątkowo dumni jest zostawienie dodatkowego nakrycia dla niespodziewanego gościa. W dawnych wiekach przypominał on o duszach zmarłych krewnych, które podczas przesilenia zimowego przychodziły na ziemię. Później dodatkowe nakrycie było przeznaczone dla strudzonego wędrowca, którego należało przyjąć i ugościć. Puste miejsce pozostawione dla niespodziewanego gościa, niesie ze sobą przesłanie, że nikt w tym dniu nie powinien być sam. Wieczerza wigilijna rozpoczyna się w momencie pojawienia się na niebie pierwszej gwiazdki tzw. Gwiazdy Betlejemskiej i składa się z postnych potraw. Choć kościół kilka lat temu dopuścił obecność innych potraw, to w wielu domach nadal ta tradycja jest zachowywana. Potrawy wigilijne były i nadal są zróżnicowane regionalnie, ale zawsze zwracano uwagę na to, aby były przygotowywane z darów pola, ogrodu, sadu, lasu i wody. Ilość dań różni się w zależności od tradycji rodzinnych: dla jednych jest to 12 czyli tyle ilu było apostołów, 7 tyle ile dni tygodnia czy 9 w nawiązaniu do ilości chórów anielskich. Tradycją jest aby spróbować każdej potrawy z szacunku dla płodów ziemi. Kolejność serwowania potraw w różnych regionach była odmienna. Przy podawaniu potraw wykonywano różne czynności np: przy kapuście chwytano się za głowy, by kapusta była dorodna, przy jedzeniu zupy grzybowej, aby nie zabłądzić nigdy w lesie, należało krzyknąć hoop, hoop!, gdy serwowano kaszę jaglaną, biesiadnicy mierzwili sobie nawzajem włosy, aby wróble nie siedziały w prosie. Dawniej nie sprzątano resztek z wigilijnego stołu, zostawiano wszystko do następnego dnia aby dusze zmarłych mogły się posilić. Na wsi popularne było kładzenie kawałka opłatka pod talerze; jeśli opłatek się przykleił do dna naczynia, oznaczało to szczęście i obfitość w ciągu roku dla tej osoby. Z mojego dzieciństwa pamiętam zwyczaj kolorowych opłatków, które na wsi moi dziadkowie dawali po wigilii wszystkim zwierzętom. Wierzono, że ochronią je przed chorobami i czarami, a krowy będą dawały dużo mleka. A co do gadania zwierząt ludzkim głosem, to tylko człowiek bezgrzeszny i niewinny może doświadczyć tego cudu.
Anita Iwańska – Iovino
TRADYCJE POLSKIE W DZIEŃ NARODZENIA PAŃSKIEGO I ŚW. SZCZEPANA
Boże Narodzenie jest i było zawsze uważane za święto niezwykle ważne i rodzinne, nazywano je również Godami lub Godnimi Świętami. Świętowanie nie ograniczało się dawniej tylko do 25 grudnia, ale trwało aż do święta Trzech Króli czyli 6 stycznia. Był to czas spokoju, powagi i nic nierobienia. Nie można było jednak w ten dzień za dużo spać, gdyż wierzono, że źle to będzie wpływać na zdrowie ludzi, zwierząt i plony. Pierwszy dzień Bożego Narodzenia tradycyjnie spędzano w domu, ludzie starali się nie opuszczać swoich gospodarstw, z wyjątkiem wyjścia do kościoła. Pozostawano w domu przede wszystkim dlatego, że dom symbolizował bezpieczeństwo, które miało być obecne w rodzinie przez cały następny rok a oprócz tego oczekiwano odwiedzin samego Jezusa, który jak wierzono, miał przyjść z kolędą. Boże Narodzenie uznawane było za tak ważne, że obowiązywał zakaz głośnych rozmów, po to by godnie uczcić święto. Zakładano odświętne ubrania i spędzano czas w gronie najbliższych przy suto zastawionych stołach, gdzie królowało swojskie mięsiwo, wieprzowina pod każdą postacią. Skrupulatnie przestrzegano pewnych zakazów, nie wolno było sprzątać, rozpalać ognia, gotować, dlatego jedzono potrawy wcześniej przygotowane. Na słodko w różnych regionach raczono się specyfikami terytorialnymi. W kilku wschodnich częściach Polski popularna była kutia, przygotowywana z gotowanej pszenicy z dodatkiem maku i miodu. Wśród świątecznych smakołyków w Wielkopolsce jedzono makiełki czyli makaron podawany z masą makową. Na Podlasiu spożywano świąteczny owsiany kisiel, zawsze przygotowywany przez gospodarza domu. Na Śląsku popularne są do dziś piernikowe serca, bytomskie kamyki, legnickie bombki czy górnośląskie makówki – deser przyrządzany z maku, chałki, miodu i bakalii. Na Kurpiach, które zawsze wyróżniały się lokalną specyfiką spożywano małe, twarde ciasteczka z marchwią zwane fafernuchy. Na Lubelszczyźnie zajadano się jabłkami z miodem, które miały zapewnić zdrowie do późnej starości. Boże Narodzenie było dla domowników czasem rozmów, modlitw, śpiewania kolęd i co najważniejsze – bycia razem. I co niektórych może rozczarować, przed wieloma laty nie było tradycji obdarowywania się podarkami na święta – świąteczna nagrodą dla wszystkich był suto zastawiony świąteczny stół. Dobrobyt i finansowe powodzenie na rok przyszły miała zapewnić łuska wigilijnego karpia, którą po świętach gospodarze wkładali do sakiewki z pieniędzmi. Tradycje świąteczne są przekazywane z pokolenia na pokolenie po to, aby podtrzymywać rodzinne więzi. To dzięki nim okres świąt jest tak wyjątkowy.
Drugi dzień świąt bożonarodzeniowych poświęcony jest św. Szczepanowi – męczennikowi za wiarę chrześcijańską, znanemu z głębokiej wiary i mocy czynienia cudów. Został ukamienowany, gdy przyznał się przed sanhedrynem do wiary w Chrystusa. Ludowe obchody tego dnia maja podłoże agrarne, choć nawiązujące do tradycji chrześcijańskiej. Podczas mszy św. w wielu kościołach do dziś święci się owies na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana i dla zapewnienia urodzaju w przyszłym roku. Skropienie owsa święcona wodą wzmaga w ziarnie siły witalne. Ziarno sypano w kościele, na wchodzących do świątyni, na księdza a po nabożeństwie pod kościołem, chłopcy i dziewczęta tez się nim obsypywali. Z aury panującej w drugi dzień świąt przepowiadano pogodę zgodnie z powiedzeniem: Jaka pogoda w Szczepana panuje, taka na luty nam się szykuje. W odróżnieniu od zwyczaju spędzania Bożego Narodzenia w gronie najbliższej rodziny, w drugi dzień świąt bawiono się huczniej i weselej, odwiedzano dalszych krewnych. Dzień św. Szczepana był przeznaczony na rodzinne i sąsiedzkie odwiedziny oraz kawalerskie zaloty. W wielu regionach Polski był taki zwyczaj, że od bardzo wczesnego ranka chodzili po wsi tak zwani śmieciarze, którzy zaśmiecali słomą obejścia panien na wydaniu. Dziewczęta na przybycie śmieciarzy przygotowywały wódkę i zakąski, a gdy już psoty się kończyły i słoma została posprzątana, zaczynała się gościna. Odwiedziny śmieciarzy przynosiły pannie honor. Wizyta kawalera w tym okresie w domu panny oznaczała poważne zamiary małżeńskie. Drugiego dnia świąt rozpoczynało się również chodzenie po kolędzie. Gospodarze wyczekiwali kolędników i zawsze przyjmowali ich z wielką życzliwością, ponieważ kolędnicy przynosili dobre wróżby i życzenia wszelkiej pomyślności. Za to trzeba było odwdzięczyć się im pokarmem, zazwyczaj kiełbasą, szynką lub ciastem, a niekiedy nawet skromna zapłatą. Obchody kolędnicze znane były w całej Europie a ich początki sięgają średniowiecza. Chodzenie po kolędzie, czyli świątecznej kweście, zaczynano w Szczepana a kończono przed Matką Bożą Gromniczną. Po wsiach wędrowali przebierańcy wodząc ze sobą maszkary: turonia, konia, żurawia, bociana. Wchodząc do domów pozdrawiali gospodarzy, śpiewali, wygłaszali życzenia zdrowia i urodzaju, a także odgrywali różne scenki. Na koniec prosili o kolędę – datek. Kolędnicy śpiewali też złośliwe piosenki, gdy gospodarz nie chciał ich wpuścić do izby lub nie był hojny. W literaturze etnograficznej wyróżnia się kilka rodzajów kolędowania: kolędowanie z szopką – rodzaj teatrzyku kukiełkowego; kolędowanie z turoniem dziwacznym stworzeniem z kłapiącą paszczą; kolędowanie z Herodem – przedstawienie kolędnicze toczące się wokół postaci Heroda czy kolędowanie z umocowaną na kiju gwiazdą. Święta Bożego Narodzenia to szczególny, symboliczny i magiczny czas. Zatrzymajmy się na chwilę aby posłuchać kwilenia nowo narodzonej Dzieciny.
Anita Iwańska – Iovino
Jak przeżywam Święta Bożego Narodzenia
Święta – cóż za piękne słowo. Budzi we mnie niezwykłe, radosne uczucie. Jak co roku, siedzę przy kolorowo ubranej choince, jaśniejącej w srebrzystobiałym blasku kryształowego śniegu odbijającego się w zimowym słońcu. Cały świat jest teraz zaklęty. Wszystko, nawet kryształki lodu na oknach są teraz wyjątkowe, magiczne, świąteczne… Święta Narodzenia Pańskiego to chyba najweselszy okres w roku. Zawsze przez te kilka dni czuję, że coś we mnie iskrzy, jakby wewnętrzny płomień radości, pokoju. Święta przeżywam jak tylko potrafię najdoskonalej. Moje uczucia związane ze świętami przekształcam w jeden, cenny skarb. Wszystkie myśli rozwiane w mojej głowie dotyczą tylko jednego: duchowego przeżycia świąt Bożego Narodzenia. Każdy człowiek w swoim życiu potrzebuje obecności Boga i Pana Jezusa. Święta to najlepszy czas, by tę obecność w swoim życiu odczuć. Święta przeżywam także dzieląc się z innymi nauką Jezusa. To, że Pan narodził się w obcej stajni, jest zastraszającym faktem. Każdy z nas, swoją siłą, niezłomną wiarą, powinien wynagrodzić mu krzywdy, które Go spotkały. Obecnie święta są dla mnie tak samo wyjątkowe jak ubiegłoroczne czy te z przed kilku lat. Zawsze mają ten sam nastrój i zawsze podobne uczucia mi towarzyszą. Wiem, że nie tylko we mnie płonie świeca zapalona przez Pana. Wiem też, jak wiele jest tych świec, gdyż Boże Narodzenie to także idealny okres do nawrócenia się. Każdy z nas powinien wtedy przystąpić do sakramentu pokuty i pojednania i przyjąć Ciało Pana Jezusa pod postacią Eucharystii do serca. Każdy z nas powinien także nawiedzić dom Boży i tam chwalić i wielbić Pana. Właśnie teraz, siedząc przy choince, czuję jakbym była naocznym świadkiem Narodzenia Pańskiego. Czuję, jakbym była tam i towarzyszyła Panu Jezusowi, Maryi, Józefowi, Mędrcom. Widzę przed sobą blask korony najjaśniejszego Króla. Widzę Jego dziecięcą, lecz pełną mądrości twarz. Nie wiem, co myślą teraz inni. Ja czuję się przepełniona radością i pokojem Pana. Moje myśli są teraz pogodne, pełne idealnych marzeń. Nie rozumiem ludzi nadąsanych, smutnych. Przecież uśmiech sam pojawia się na twarzy. Przecież dusza raduje się i cieszy. Przecież serce chwali, wielbi Pana. Przecież każdy płonie nadzieją i miłością. Święta można przeżyć w różny sposób. Moje duchowe przeżycie tego wyjątkowego okresu jest dowodem, jak bardzo kocham i przepraszam Pana. Każdy z nas jest odrębnym płomykiem, który podczas świąt żarzy się i płonie, dając ciepły, złoty blask…
Iwona Oszmaniec
PLAN KOLĘDOWEJ WIZYTY DUSZPASTERSKEJ
Kolęda czyli odwiedziny duszpasterzy
Tradycją, można powiedzieć, od wielu już stuleci, że po Świętach Bożego Narodzenia duszpasterze odwiedzają swoich parafian. Można chociaż przez chwilę się wspólnie pomodlić o Boże błogosławieństwo dla rodziny, a także porozmawiać o wspólnej sprawie jaką jest parafia. To doskonała okazja, aby wyrazić swoje spostrzeżenia 1 propozycje, ale też zadeklarować włączenie się w Życie parafialne poprzez udział w grupach duszpasterskich. Spotkanie kolędowe sprzyja lepszemu wzajemnemu poznaniu, wówczas parafianie nie są nieznani, anonimowi dla duszpasterzy, a relacje staja się bardziej bliskie i sprzyjające budowaniu wspólnoty wiary. To jest bardzo dziś ważne, ponieważ czasy nie są sprzyjające dla nas wierzących. Są chrześcijanie, którzy ulegają presji ludzi, którzy stoją z dala od Boga i Kościoła, którzy wręcz zioną niechęcią i nienawiścią do wszystkiego co wiąże się z chrześcijaństwem. Stąd istnieje pilna potrzeba, aby wzmacniać swoją wiarę, ożywiać życie wspólnotowe parafii, aby była Bogiem silna, aby nabierać odwagi, by nie wpadać w kompleksy, bo nie mamy żadnych ku temu powodów. Tak więc otwórzmy drzwi swoich domów i serc na czas odwiedzin duszpasterskich.