Odpust parafialny

23 sierpnia 2020

Odpust parafialny

Ruch pielgrzymkowy do Tronu Pani Jasnogórskiej został w tym roku wyraz nie zatamowany. Niech jednak nie gaśnie gorliwość naszych serc. Uczcijmy Najświętszą Maryję Pannę Częstochowską przez nasz liczny udział w odpuście parafialnym. W środę (26.08) celebracji uroczystej Mszy św. o godz. 18.00 będzie przewodniczył ks. Grzegorz Wojnar – proboszcz z Przybówki.

Pragniemy polecać Matce Bożej losy naszej Ojczyzny, która w ostatnim czasie jest tak bardzo miotana podziałami społecznymi i bezbożnymi prądami. Niech zbliżająca się uroczystość będzie okazją do świadomego przyjęcia Maryi jako Królowej naszych serc i rodzin. W obecnych czasach, tak pełnych ciemności i zagrożeń – mówiła Maryja do ks. Gobbiego – skierujcie wzrok ku waszej Niebieskiej Mamie. Pamiętajmy, że zwycięstwo przyjdzie przez Maryję i módlmy się słowami wyjętymi ze Ślubów Jasnogórskich kard. Stefana Wyszyńskiego:

Królowo Polski, ponawiamy śluby Ojców naszych i przyrzekamy, że z wszelką usilnością umacniać i szerzyć będziemy w sercach naszych i w polskiej ziemi cześć Twoją i nabożeństwo do Ciebie. Bogurodzico Dziewico, wsławiona w tylu świątyniach naszych a szczególnie w Twej Jasnogórskiej Stolicy, oddajemy Tobie szczególnym aktem miłości każdy polski dom i każde polskie serce, aby chwała Twoja nie ustawała w ustach naszych dnia każdego, a zwłaszcza w dni Twoich świąt.

Jest taka Ziemia: tak daleka, a jednak tak bliska (nr 20)

O rzece Jordan każdy, kto choć trochę związany jest z religią chrześcijańską, na pewno słyszał. To właśnie w niej Jan Chrzciciel udzielił Jezusowi chrztu, po którym rozwarły się niebiosa i głos z góry powiedział: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Rzeka Jordan wypływa spod gór Hermonu, liczy ponad 250 km długości i płynie przez cztery kraje: Liban, Syrię, Izrael oraz Jordanię. Udajemy się autokarem do miejsca zwanego Yardenit, miejscowości na styku Izraela i Jordanii gdzie rzeka Jordan wypływa z Jeziora Galilejskiego. Ośrodek Yardenit został wybudowany przez Żydów z myślą o tysiącach turystów. Tu miejscowi ofiarują pielgrzymom możliwość symbolicznego powtórzenia chrztu w wodach Jordanu. Wg. Biblii św. Jan Chrzciciel udzielił Jezusowi chrztu w całkiem innym miejscu – 8 km za Jerychem, gdzie Jordan wpływa do Morza Martwego, jednak z powodu waśni terytorialnych teren ten jest dla większości niedostępny. Stąd też Żydzi, by interes turystyczny kwitł, miejsce chrztu Jezusa wybrali „na nowo”. Wysiadamy z autokaru i przechodząc jak każdy turysta przez olbrzymi sklep z pamiątkami idziemy za przewodnikiem w kierunku rzeki. Mijamy „Ścianę Nowego Życia”- 85 ogromnych płyt z napisami w różnych językach, poświęconych „chrześcijanom z całego świata, którzy w tym miejscu, poprzez wody chrztu świętego, poszli za swoim Zbawcą”. Mijamy ogromne namioty, w których odbywają się celebracje. Z ciekawością zaglądam do jednego: patrzę na dziwne ubiory celebransów, kompletnie nic mi niemówiące, na kosze pełne małych chlebów na ołtarzu i klatki z białymi gołębiami obok. Pytam naszego księdza, kim są ci ludzie i co robią. Dowiaduję się, ze to celebracja według obrządku koptyjskiego. Takich namiotów mijaliśmy kilka i w każdym ludzie modlili się „po swojemu”. Docieramy nad brzeg rzeki; nie jest to widok imponujący i nie ma nic wspólnego z filmowymi wersjami chrztu Jezusa. Rzeczka dość mała, choć głęboka, o brunatnych wodach. Na drugim brzegu na wysokim maszcie powiewa jordańska flaga, obok stoją uzbrojeni w karabiny żołnierze, a niedaleko grupka kilku osób modli się. Tam na jordańskim brzegu jest to „prawdziwe” miejsce chrztu sprzed 2000 lat. Ale dla mnie nie jest ważne, że miejsce gdzie stoję geograficznie się nie zgadza. Na nowo przeżywam swój chrzest, kiedy kapłan polewa moją głowę wodą zaczerpniętą z Jordanu.

Cdn.

Anita Iwańska-Iovino

Matko prowadź, bo zginiemy…

26 sierpnia, odpust parafialny w Uroczystość NMP Częstochowskiej. W szczególnym czasie pandemii. W chwili pisania tego tekstu nie mam pojęcia w jakim trybie przebiegnie parafialne świętowanie. Nasza Ojczyzna od wieków jest maryjna i to nie w jakimś filozoficznym systemie, ale po prostu, jak przystało na jej dzieci. Dobrze opisują to przysłowia naszych dziadów, np.: Z Jasnej Góry Matula opiekuje się swoim ludem i do serca przytula. W Polsce Najświętsza Maryja Panna jest po prostu Matulą, jak w kochającej się rodzinie. Z niezwykłym klimatem pieśni o Matce Bożej można porównać tylko atmosferę podczas śpiewania kolęd. W pieśniach o Matce Bożej, co łatwo zauważyć, spoufalamy się z Bogiem. W jednej ze zwrotek Gwiazdo śliczna wspaniała, Częstochowska Maryja, słyszymy: Ty się przyczyń za nami, o Częstochowska Pani * Niech się nad nami zmiłuje Twój Synaczek kochany. Tu Boga nazywamy „Synaczkiem”, co nie dowodzi braku czci z naszej strony. To jest wiara jaką przekazali nam dziadowie, „kłująca w oczy” wrogów Matuli.

Oj kłuje, kłuje i chyba doprowadza jeszcze do desperacji. Wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej ma wyraziste i godne miejsce, przede wszystkim w polskiej religijności, ale także uniwersalne, narodowe — w naszej historii. Nie tylko w naszej, tej „międzynarodowej” także. Wizerunek MB Częstochowskiej jest obok „Orła Białego” duchowym godłem Polski. Pomijając nawet fakt, czy ktoś jest wierzący czy niewierzący, nanoszenie zmian na wizerunku Częstochowskiej Hetmanki, Królowej Polski, jest aktem profanacji, ściganym przez prawo. Rozklejanie na Ziemi Polskiej plakatów z wizerunkiem MB Częstochowskiej z tęczowymi aureolami, biorąc pod uwagę całe nasze dziedzictwo, to po prostu łobuzerska granda. Ja wśród znajomych określam to inaczej, ale tekst jest w gazetce parafialnej, więc pozostanę na tej łobuzerce. Aż korci, aby nazwać to po męsku, prawdziwie, choćby z tego powodu, że sprofanowane wizerunki naklejano na śmietniki, czy przenośne toalety. Dokładnie wiemy, że profanacji dokonano tęczą sześcio-, nie siedmiokolorową, tą biblijną. A sześciokolorowa jest własnością środowiska i ideologii LGBT. To było w kwietniu ub. roku. A dzisiaj jest jak jest, bo wygodnie było nam półtora roku temu tylko się oburzać. I wcale te profanacje nie są wolnością sztuki i wypowiedzi. Artysta nie jest kimś stojącym ponad normami moralnymi i porządkiem prawnym, który obowiązuje w danym społeczeństwie. A my, jak kiedyś przeor A. Kordecki, brońmy Częstochowskiej Pani, obudźmy ducha Narodu, co jak przed 365 laty, po obronie Częstochowy przebudowało sumienia części zdrajców. A my śpiewajmy: Nie opuszczaj nas, Matko nie opuszczaj nas,… Matko prowadź bo zginiemy… Czy to jest temat odpustowy? W obecnej sytuacji, uważam, że bardzo.

Andrzej Jakubik

Poprzedni wpis
«
Następny wpis
»