Chwała na wysokości Bogu,
a na ziemi pokój ludziom dobrej woli

W pielgrzymce wiary idziemy do Betlejem, aby odkrywać prawdę, że Bóg przychodzi do człowieka i ofiaruje mu swoją miłość i pokój serca. Niech ta bliskość Chrystusa napełnia nas nadzieją, radością i niech będzie źródłem mocy ducha, aby być zawsze tam, gdzie piękno, dobro, gdzie panuje światło Nocy betlejemskiej, które rozprasza wszelkie mroki zła i grzechu, a pomaga odnaleźć sens i piękno życia z Bogiem.

Wszystkim parafianom, czytelnikom naszego Biuletynu oraz gościom błogosławionych, radosnych i pełnych wiary Świąt Narodzenia Pańskiego z serca życzą:

ks. Proboszcz i ks. Wikariusz

KOŚCIOŁY I SANKTUARIA ŚWIATA – WŁOCHY

Santa Maria Maggiore – Bazylika Matki Bożej Większej jest bazyliką tytularną położoną na wzgórzu Eskwilin w Rzymie i wraz z bazylikami: św. Piotra na Watykanie, św. Jana na Lateranie i św. Pawła za Murami zalicza się do bazylik papieskich (patriarchalnych) Rzymu i Watykanu. Bazylika została poświęcona św. Marii z Nazaretu. Jej inna nazwa to Matki Boskiej Śnieżnej. Od momentu gdy w kościele znalazły się relikwie żłóbka powstała nazwa – Matki Bożej przy Żłóbku. Znana jest też jako bazylika liberiańska (od imienia papieża Liberiusza). W liturgii Kościoła katolickiego jest nazwana jako rzymska bazylika Najświętszej Maryi Panny. Dziwić by mogło nazwanie kościoła imieniem M.B. Śnieżnej w centrum Rzymu, miasta, w którym królują raczej wysokie temperatury. Wiąże się to z legendą, głoszącą, iż papież Liberiusz i bogaty, bezdzietny senator Jan, mający zamiar uczynić Najświętszą Dziewicę spadkobierczynią swego majątku, ujrzeli we śnie Matkę Bożą, która powiedziała im, że w miejscu, w którym w środku lata spadnie śnieg, zostanie zbudowany kościół. Rano dnia 5 sierpnia 352 r. senator i papież udali się na miejsce, gdzie rzeczywiście w pełni lata znaleźli plac pokryty śniegiem. Papież w obecności ludu rzymskiego wytyczył na wzgórzu Eskwilin, zarys przyszłego kościoła. Rozpoczęcie budowy nastąpiło na początku V wieku na ruinach świątyni Junony Lucindy, opiekunki rodzących kobiet. Kolumny z tej świątyni wykorzystano przy budowie nowego kościoła. Po soborze w Efezie (431r.), na którym zdefiniowano dogmat o Bożym macierzyństwie Maryi, Papież Sykstus III nakazał przebudowę i rozszerzenie pierwotnego kościoła. Zachował się on do dziś, choć na przestrzeni wieków stale był modernizowany i poszerzany. Na odwiedzających Bazylikę Santa Maria Maggiore, największą spośród licznych maryjnych świątyń rzymskich, duże wrażenie robi przepiękna fasada z pięcioma portalami i mozaikami z XIV wieku oraz znajdująca się po prawej stronie, wysoka na 75 metrów dzwonnica, tzw. campanile. Na placu przed kościołem góruje kolumna pochodząca z bazyliki Maksencjusza, na której zwieńczeniu znajduje się figura Matki Bożej, dająca wrażenie jakby Maryja , patrząc z góry, opiekowała się pielgrzymami przybywającymi aby oddać jej pokłon. Wnętrze bazyliki składa się z trzech naw a jego całkowita długość to 86 metrów przy 18 m szerokości. Cała ta ogromna przestrzeń wypełniona jest wspaniałymi ornamentami. Posadzka świątyni ułożona z porfiru i marmuru to XII-wieczne dzieło włoskich kamieniarzy. Renesansowy sufit został ozdobiony złotem przywiezionym przez Krzysztofa Kolumba z wyprawy do Ameryki. Wzdłuż ścian nawy głównej, powyżej 36 antycznych kolumn, znajdują się przepiękne mozaiki z V wieku przedstawiające sceny ze Starego i Nowego Testamentu tworząc cykl poświęcony Matce Bożej. Widoczna jest scena Zwiastowania, Pokłon Trzech Mędrców, Rzeź Niewiniątek. Pośrodku tęczowego łuku przedstawiony jest tron Boga-Ojca pomiędzy św. Piotrem i św. Pawłem oraz symbole ewangelistów. U podstawy łuku, po stronie prawej, mozaika przedstawia Betlejem, do którego zmierza lud pogański; po stronie lewej – Jerozolima i lud żydowski. Jest to symboliczne ukazanie ludu Bożego, którego pasterzem jest papież. Ołtarz główny osłania baldachim, a pod nim w relikwiarzu znajdują się relikwie żłóbka Jezusa (Sacra Culla), w którym Maryja miała złożyć Dzieciątko. Stąd też wzięła się inna nazwa kościoła: „Santa Maria ad Presepe” (kościół maryjny ze żłóbkiem). Na wysokości ołtarza głównego znajdują się dwie kaplice. Kaplica po stronie prawej to kaplica Sykstusa V, nazywana jest też kaplicą Sykstyńską. Znajdują się w niej płaskorzeźby, przedstawiające ważniejsze wydarzenia mające miejsce podczas jego pontyfikatu. Wśród nich jest scena pojednania pomiędzy Zygmuntem III Wazą a arcyksięciem Maksymilianem, do którego przyczynił się legat papieski. W najwspanialszej i najbardziej znanej kaplicy Borghese znajdującej się po lewej stronie, polskim śladem jest fresk przedstawiający świętą Kingę wśród dwóch innych niewiast. Fresk namalowany został nad nagrobkiem papieża Klemensa VIII. Nad ołtarzem znajduje się cudowny obraz „Kościoła pielgrzymującego.” Legenda przypisuje autorstwo tego obrazu Ewangeliście Łukaszowi. Z pewnością jest on pochodzenia bizantyjskiego i pokazuje Matkę Boża otuloną ciemnoczerwonym płaszczem. Trzyma na ramieniu Dziecię Jezus, które ma w lewej ręce książkę, a prawą wznosi do błogosławieństwa. Miliony wiernych modliły się przed tym obrazem, w tym wielu papieży i świętych. Począwszy od XVI w. zaczęto go kopiować. Mniej lub bardziej wierne kopie znajdują się w wielu kościołach katolickich. Obraz ten nazywany jest często „Maria Śnieżna”, ale również „Trzykrotnie Cudowna Matka”. Wspaniała bazylika Santa Maria Maggiore ukazuje wiernym wielkość i wspaniałość Maryi. Przypomina o bożym macierzyństwie i jej cielesnym wstąpieniu do nieba. Urząd archiprezbitera bazyliki od r.2016 piastuje Polak Stanisław
Ryłko. W zakrystii, której ściany i sklepienie pokrywają freski polscy pielgrzymi mogą odnaleźć obraz przedstawiający zamek w Malborku.

Anita Iwańska-Iovino

Hej, kolęda, kolęda…

Polska literatura zna wiele pięknych pieśni. Są takie których słowa i melodia bezwiednie wywołują powszechne uczucie szacunku. Oczywiście Hymn państwowy, ale także Czerwone maki, Pierwsza Brygada… Z tym powszechnie, na teraźniejszy czas, to może trochę przesadziłem. Mamy Boże Narodzenie 2021 roku. Trudne święta, bo pandemia ciągle dokucza. Jednak dni, które rozpoczyna Uroczystość Narodzenia Pańskiego, przez wieki, w czasie pokoju, zaborów, wojen i wszelkich narodowych tragedii, zawsze dawały nadzieję. Więc miejmy nadzieję, że pandemia i inne zagrożenia dla godnego świętowania, gorsze jeszcze od zarazy, na przyszłoroczne Gody, będą już tylko wspomnieniem. Więc módlmy się o taki stan, a jedną z najpiękniejszych form modlitwy jest kolędowanie, także w rodzinach.

Wiadomo, różnie przebiegają ludzkie losy, ale dla wielu, wspomnienie, czy aktualne śpiewanie kolęd przy domowej choince, były i są najurokliwszym czasem. Kolędy są dziedziną sztuki, ale przede wszystkim źródłem, jedynego w swoim rodzaju, modlitewnego uniesienia. Pierwotnie kolęda była utworem winszującym, podczas składania życzeń w nawiedzanych rodzinach. Gratyfikacją dla kolędników były dary ofiarowane przez gospodarzy. Pamiętam z dzieciństwa, że dom w ciągu dnia odwiedzało nawet kilka grup kolędniczych. Także kilka ich mijaliśmy na ulicach miasta. Osobiście nie byłem aktywny w tej działalności „kulturalnej”. Minęło ponad pół wieku, a ja mam w pamięci adwentowe przygotowania kolegów. Wyklejanie gwiazdy, przygotowanie masek, kostiumów i szopki /oświetlanej z „płaskiej baterii”/. W odwiedzanych domach, poza odśpiewaniem kolęd /wszystkich zwrotek/, niejednokrotnie odgrywano jasełka, przy użyciu kukiełek i szopki. Kolędnicy byli obdzielani datkami pieniężnymi. Pomijając pandemię bo to przecież nowość/, można zapytać; gdzie jesteście świąteczni kolędnicy? Pewnie siedzą przed laptopami. Zastanawiam się też, czy w dzisiejszych czasach byliby chętnie przyjmowani przez rodziny. To są nieuchronne przemiany. Dawniej, jak czytamy w Opisie powiatu krośnieńskiego, z 1898 roku, grupy kolędnicze, to były prawie zespoły teatralne, z Turoniem, królem Herodem, diabłem, gwiazdą i szopką. Grupie towarzyszyli zwykle muzycy. Zdarzało się, że po „spektaklu”, gospodarze, przybyli sąsiedzi i kolędnicy, puszczali się w tany. Nasi dziadkowie umieli się bawić, ale także żarliwie modlić. Nie należy popadać w smutek z powodu zubożenia elementów tradycyjnych w naszym codziennym życiu. To tak do końca nie jest. Rodzą się nowe obyczaje. Od paru lat, ulice setek polskich miast przemierzają Orszaki trzech Króli. Całkowicie nowe pozaliturgiczne, publiczne wyrażenie wiary, miłości do Świętej Rodziny. Przykład dla części Zachodu, gdzie karalne jest nazwanie Bożego Narodzenia, Bożym Narodzeniem.

Jak wcześniej zaznaczyłem, dla większości Polaków kolęda jest czymś wyjątkowo cennym, zapadniętym w duszę w dzieciństwie. Moje pokolenie nie zna już pastorałek, które jeszcze dla dziadków były równie popularne. Pastorałki to utwory ludowych twórców, radośniejsze i swobodniejsze, nieskrępowane powagą kościoła. Prostolinijnie opowiadały o różnych wydarzeniach związanych z Bożym Narodzeniem. Mówiły o cichej posłudze św. Józefa. Opisywały niebezpieczeństwa jakie czyhały na pasterzy w drodze do Betlejem. Oczywiście pasterze, to nasze polskie chłopy. Przedstawiały skromne pasterskie dary. Jednak te proste dary w intencji autorów pastorałek przewyższały królewskie złoto. Np. w jednym z utworów śpiewano: Staszek kopę serków nałożył dla Pana, * Jasiek wziął jagniątko, a Bartek barana. * Maciek zaś jabłuszek, Mateusz garnuszek masła młodego. * Gdy tak z darami przybyli, Dziecineczkę rozśmieszyli. Dziś z sentymentem patrzymy na pożółkłe karty dawnych Kantyczek, czyli zbioru kolęd i pastorałek. Przeważnie kupowano je na odpustach i jarmarkach. Kantyczki wydane w Krakowie w 1868 roku zawierały 330 utworów. Jak policzono, istnieje około 500 polskich kolęd /a śpiewamy tylko kilkanaście/. Kolędy i pastorałki są poważnym dziedzictwem naszej kultury- skarb Kościoła i Polaków. Ich moc w zachowaniu Polaków jest tak duża, że ten pobożny rodzaj wokalistyki uprawiają nawet osoby znacznie oddalone od Kościoła.

Najstarsza polska kolęda pochodzi z XII wieku! /Zdrów bądź Królu Anielski/. Kolęda śpiewana do dzisiaj Chrystus się nam narodził, została zapisana już w 1442 roku /w notatniku franciszkanina Mikołaja z Koźla/. Starych kolęd śpiewanych do dzisiaj istnieje wiele. Anioł pasterzom mówił – została zapisana już w 1550 roku. W XVII stuleciu powstały: Przybieżeli do Betlejem, W żłobie leży, A wczora z wieczora, W dzień Bożego narodzenia… Autorami kolęd było wielu znamienitych Polaków: W żłobie leży – Ks. PiotrSkarga, Mizerna cicha, stajenka licha – Teofil Lenartowicz, Bóg się rodzi – Fr. Karpiński. Na motywach kolędy Lulajże Jezuniu, Fryderyk Chopin oparł „scherzo h mol”.

Tragiczne, także chwalebne dzieje Polski, w okresie ostatnich 200 lat, były powodem powstania kolęd patriotycznych. Mieli swoje kolędy powstańcy listopadowi, styczniowi oraz żołnierze walk o odrodzenie Ojczyzny po 1914 r. Gdy w 1939 roku Polska ponownie zniknęła z map, kolędy chroniły nadzieje na odzyskanie niepodległości. Nie inaczej było po wprowadzeni stanu wojennego /40 rocznica/. W 1981 roku kolędowano: Bóg się rodzi, a Polacy po więzieniach rozrzuceni, * Bo marzyła się im Polska niepodległa na tej ziemi. * Solidarni i odważni, górnik, rolnik i stoczniowiec… A dzisiaj zaistniała pilna potrzeba śpiewania: Podnieś rękę Boże dziecię * Błogosław Ojczyznę miłą… to jest bardzo potrzebna modlitwa.

Andrzej Jakubik

Święto św. Młodzianków.

W Kościele katolickim, Oktawie Narodzenia Pańskiego, zgodnie z kalendarzem liturgicznym obchodzimy Święto św. Szczepana, Niedzielę Świętej Rodziny oraz Święto św. Młodzianków- męczenników. Tragizm ostatniego wymyka się z radosnej atmosfery Bożego Narodzenia. Chociaż, po zastanowieniu, może nie całkowicie. Stajenka, narodzin dzieciątka przedstawia b. skromny obraz. Jak opisuje kolęda Maryja nie miała podstawowych środków do opieki nad Dzieciątkiem: Bo uboga była, rąbek z głowy zdjęła, którym Dziecię owinąwszy, siankiem je okryła. A samo Niemowlę: Płacze z zimna, nie dała mu Matula sukienki… W nóżki zimno, żłóbek twardy… Pomimo tak żałosnego opisu, kolęda wybrzmiewa radośnie, bo wiemy, że świętujemy rocznicę Narodzin Pańskich, Narodzin Zbawiciela: Ach witaj Zbawco, z dawna żądany, Tyle tysięcy lat wyglądany!

Niechlubny sprawca Święta Młodzianków, Herod Wielki, wspomniany w Ewangelii św. Mateusza, traktowany jest jednoznacznie, jako zły władca, dzieciobójca. Dlatego w ludowych jasełkach, cieszy widownie kwestie wygłaszane do Heroda przez śmierć: Za twe grzechy, za twe zbytki, chodź do piekła boś ty brzydki, czy diabła: Za twe grzechy, za twe zbytki, smaż się w piekle, boś ty brzydki. W jasełkach jest na wesoło, bo to taki typ twórczości ludowej. W realu dzisiejszym, to już poważna sprawa, a kwestie sceniczne śmierci i diabła dotyczą współczesnych Herodów. Nie można powiedzieć „co tam”, ponieważ groźba piekła została potwierdzona przez papieskie dokumenty. Ktoś powie chłopie co ty tu o piekle. A tak. W 1869 r. papież Pius IX w Konstytucji Apostolicae Sedis ustanowił autentyczną ekskomunikę za dokonywanie aborcji w każdym okresie ciąży, także preembrionalnym. Nie ma co wspominać, to tak ewidentne, ale wspomnę dokument papieski dotyczy również Polski. Bóg dał nam wolność sumienia, co nie oznacza, że jesteśmy zwolnieni od podstawowej wiedzy zawartej w katechizmie. Dlatego wzbudza współczucie oświadczenie wygłaszane na ‘szklanym ekranie”: Jestem katolikiem, ale walczę o prawo do aborcji na żądanie, aby zapewnić wolność dla kobiet, dla mojej córeczki. Taka „ mądrość” może, obok współczucia, wywołać paragelie, czyli zjawisko spontanicznego, bardzo silnego i niepohamowanego śmiechu. Mówią, że są katolikami, więc do nich zwraca się papież Franciszek, w liście „Misericordia et misera”: Chciałbym podkreślić z całą mocą, że aborcja jest grzechem ciężkim, ponieważ kładzie kres niewinnemu życiu. Jednakże z równą siłą mogę i muszę stwierdzić, że nie ma żadnego grzechu, którego nie mogłoby objąć i zniszczyć Boże miłosierdzie, gdy znajduje serce skruszone… Dlatego módlmy się za tych nieszczęsnych aborcjonistów. Czas Bożego Narodzenia, a wyjątkowo Święto św. Młodzianków jest dobrą okolicznością na taką modlitewną intencję.

Święto św. Młodzianków obchodzone jest w Kościele od jego początków. Upamiętnia ono Rzeź Niewiniątek, w Betlejem, wykonane na rozkaz Heroda Wielkiego, namiestnika Galilei. Kiedy dowiedział się od Mędrców ze Wschodu, że w Betlejem narodził się Król żydowski, wpadł w szał.
Poczuł się zagrożony. Panicznie bał się utraty władzy, którą zresztą zdobył „po trupach”. Całkowicie oddał się na służbę Rzymianom, okupantom kraju, w którym z ich łaski królował. Pomimo tego u władzy utrzymywał się głównie dzięki terrorowi. Wymordował żydowską rodzinę królewską, która panowała przed nim: Hirkana II, swojego teścia Józefa, szwagra oraz swoją żonę Mariam. Nie oszczędził również trzech swoich synów: Aleksandra, Arystybula i Antypatera. Ta lista jest długa. Została wiarygodnie sporządzona, przez historyka żydowskiego Józefa Flawiusza /żyjącego ok. 70 lat po Herodzie/. Bibliści zastanawiają się ilu, z rozkazu Heroda, mogło być zamordowanych chłopców w Betlejem. Betlejem w owych czasach mogło liczyć ok. 1000 mieszkańców. W takiej sytuacji, dzieci do dwóch lat było najwyżej ok. 100, więc chłopców ok. 50. Jednak główny cel Heroda, zabójstwo Dzieciątka Jezus, nie ziścił się. Św. Józef, ostrzeżony we śnie przez Anioła, uciekł z Maryją i Dzieciątkiem do Egiptu.

Historia Rzezi Niewiniątek w Betlejem pozostaje wciąż aktualną przestrogą. Dla Polaków również, aby katolicy w naszym kraju nie zostali zepchani na margines społeczeństwa. W taką „beznadzieję herodową” został zepchnięty Kościół na Zachodzie. Ponad 1000 lat temu przyjęliśmy wartości zawarte w nauczaniu Jezusa. Na tych wartościach powstała Polska, podobnie jak cała Europa. Dlatego, jeżeli chcemy pozostać społeczeństwem z własną tożsamością nie możemy pozostać bierni na docinki i ośmieszanie naszej wiary. Od ośmieszania, a szczególnie świętości życia, zaczęto walczyć z Kościołem na Zachodzie. Dzisiaj to wydaje się niewiarygodne, ale jeszcze w 1990 roku, król belgijski Baldwin I Koburg, jako katolik, odmówił podpisania ustawy liberalizującej zasady aborcji. Abdykował na 2 dni, wtedy członkowie rządu podpisali ustawę. Współcześni Herodowie nie szanują życia, dlatego rządzone przez nich kraje nie mają przyszłości. Wierzę św. Janowi Pawłowi II, a nie europejskim urzędnikom, powołanych przez „kolesi”, poza wyborami.. A nasz Papież Wizjoner proroczo ostrzegał: Naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości. To już widać- w Hiszpanii w ciągu 4 godzin można przeprowadzić rozwód. Rodzina jest kolejnym celem szaleńczych ataków.

W okresie I Rzeczypospolitej, w święto Młodzianków, dzieci otrzymywały słodycze. Dzisiaj błogosławmy je. Wszyscy, rodzice i dziadkowie. Także nieustannie chrońmy przed zgorszeniem.

Andrzej Jakubik

Gwiazda Betlejemska, znak nadziei.

Polskie święta, poza warstwą liturgiczną, posiadają bogatą symbolikę, której źródłem niejednokrotnie jest pobożność ludowa. Ogromną ilością takich symboli ubogacona jest Uroczystość Bożego Narodzenia. Opłatek, żłobek, choinka, dodatkowe miejsce przy stole wigilijnym, siano pod obrusem, szopka, dania wigilijne, pierwsza gwiazda, no i oczywiście Gwiazda Betlejemska. W polskiej wigilijnej tradycji ma duże znaczenie, ponieważ wielu z nas nie zasiądzie do wieczerzy dopóki na niebie nie pojawi się pierwsza gwiazda. Ta swobodniejsza forma świętowania zakorzeniona jest w ponad tysiącletnich naszych obyczajach. To dobrze, jednak Boże Narodzenie wymaga nade wszystko świadomego przeżycia. Gody nie jest wesołe, ale radosne, a wigilia to nie impreza. Przepraszam wyszło trochę mentorsko.

Gwiazdę Betlejemską kojarzymy zwykle z grupą kolędniczą oraz jako element szopki. A to jest pozycja badana, przez naukowe sławy. Poważny atrybut świąt Bożego Narodzenia. Gwiazda Betlejemska opisana jest w Ewangelii św. Mateusza: Kiedy Jezus narodził się w Betlejem, w Judei, za czasów króla Heroda, zjawili się w Jerozolimie Magowie ze Wschodu. I pytali: „Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Bo widzieliśmy Jego wschodzącą gwiazdę i przybyliśmy złożyć mu hołd”. Wielu poważnych naukowców, w tym również świeckich zastanawia się czy istniało zjawisko astronomiczne zwiastujące narodzenie Chrystusa. Oczywiście nie ma sensu, w tak pięknym świątecznym czasie, zastanawiać się nad szyderczymi teoriami lewactwa. Dobrze, że opracowano wiele poważnych teorii na temat zjawiska astronomicznego – Gwiazdy Betlejemskiej. Jedna z nich głosi, że Gwiazda Betlejemska była cudem, który znajduje się poza ludzkim poznaniem. Inna hipoteza, którą potwierdzają ustalenia naukowe, mówi, że w czasie gdy Chrystus przyszedł na świat, na niebie prawdziwie miał miejsce jakiś fenomen astronomiczny. To nadzwyczajne zdarzenie potwierdzają m.in. zachowane chińskie źródła. Ówcześni chińscy astronomowie, szczególnie dokładnie obserwowali niebo. Wg. nich w interesującym nas czasie pojawiła się nowa gwiazda. Wg. zachowanych kronik, widziano ją na wschodzie między konstelacjami gwiezdnymi Koziorożca i Orła, a więc na kierunku do Betlejem. „Chiński” zapis tego zjawiska, w znacznym stopniu, potwierdza to co zapisano w Biblii na temat Gwiazdy Betlejemskiej. Inna teoria na temat Gwiazdy Betlejemskiej, zakłada, że jeżeli Magowie ze Wschodu odbyli daleką podróż, by oddać cześć Dzieciątku, to na pewno musiało coś ich do tego skłonić. Owymi Magami mogli być babilońscy kapłani Zaratustry. W Babilonie znaleziono tabliczki gliniane, kalendarz astronomiczny, na których jest opisane wyjątkowe zdarzenie na niebie, z 7 r. przed Chr. Jak wiemy tabliczki gliniane pełniły rolę późniejszego egipskiego papirusu, dzisiejszego papieru.

Należy pamiętać, że w czasach starożytnych zjawiska astronomiczne, zwłaszcza jakieś nowe, miały o wiele większe znaczenie niż dla nas obecnie. Zwykle przypisywano im charakter metafizyczny, a nie fizyczny.

W ikonografii chrześcijańskiej Gwiazda Betlejemska posiadała długi warkocz, co wskazywałoby na ciało o budowie komety. Taki jej obraz jest dzisiaj najczęstszym wizerunkiem gwiazdy, która wskazywała miejsce przyjścia na świat Dzieciątka Jezus.

Naukowe określenie Gwiazdy Betlejemskiej powstało już w 1603 roku. Na trop rozwiązania problemu wpadł jeden z największych, w historii, matematyków i astronomów Johannes Kepler- niemiecki uczony. Kepler obliczył, że ta tajemnicza gwiazda, która rozbłysła w czasie narodzin Dzieciątka Jezus, była zjawiskiem astronomicznym. Polegało ono na koniunkcji dwóch największych planet; Jowisza i Saturna. Planety ułożyły się tak, że znalazły się w jednej linii z punktu widzenia obserwatora. W efekcie wyglądało to na jedną nową jasną gwiazdę. Uczony obliczył, że zjawisko to jest obserwowalne raz na 794 lata. Co więcej na pewno zaszło 7 lat przed Chr. Taki zbieg zdarzeń, można uznać za cudowny. A jedyną prawdziwą teorię poznamy po ponownym przyjściu Chrystusa. Tzn. poznają ci po prawej stronie. Poczekamy, innego wyjścia nie ma.

Na „pierwszą gwiazdę” zwrócił uwagę, wspaniały poeta Cyprian Kamil Norwid pisząc: Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny, * Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie, * Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny, * Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.

Dzisiaj wizerunek Gwiazdy Betlejemskiej” jest zwalczany przez europejskie szalejące lewactwo. Nic nowego. W latach 40-tych ub. wieku tym symbolem zajęła się władza polskojęzyczna na usługach Kremla. Na wierzchołu choinki miały pojawić się czerwone sowieckie gwiazdy, a nie Betlejemskie. Symbolika Bożego Narodzenia bardzo denerwowała osławionego Krośnianina tow. „Wiesława”, Gomułkę. Podobno on jest autorem tzw. „szpicy choinkowych”, które miały zastąpić Gwiazdę Betlejemską. Skądinąd były to nieraz ładne szklane miniaturki iglicy na Pałacu Kultury w Warszawie. Dzisiaj możemy się uśmiechnąć, ale temat zwalczania Gwiazdy Betlejemskiej dominował na jednej z tajnych narad aktywu PZPR. W archiwach zachowany jest zakaz produkcji i handlu Gwiazdami Betlejemskimi. A więc bądźmy czujni, bo przez Europę toczy się podobny, jeżeli nie gorszy „walec ateizacji”.

Andrzej Jakubik

Jesus Christus natus est

napis w miejscu narodzenia Pana
Grota narodzenia Pana Jezusa w Betlejem