Niedziela Środków Masowego Przekazu

Każdego dnia korzystamy z różnorakich form komunikacji medialnej – telewizja, radio , internet czy prasa. To właśnie media w dużej mierze wpływają na nasze postrzeganie świata, a także na nasze poglądy czy wyznawane wartości. Sprawą najwyższej wagi jest umiejętne i krytyczne korzystanie ze środków masowego przekazu, tak aby nie dać się zmanipulować, aby zachować swój pogląd na świat i życie w oparciu o obiektywne myślenie, zdrowy rozsądek i wartości religijne i narodowe. W obecnej sytuacji nagonki na wartości chrześcijańskie i patriotyczne mamy obowiązek wspierania religijnych kanałów telewizyjnych, radiowych, portali internetowych i czasopism katolickich. Możemy to czynić nabywając i korzystając z katolickich mediów. Polecajmy w naszych modlitwach dziennikarzy, aby kierowali się przede wszystkim prawdą i dobrem Ojczyzny.

Co dalej z lekcjami religii?

Argumenty za przeniesieniem katechezy w jej naturalne środowisko, to znaczy na grunt parafialny, również są poważne. Przede wszystkim należałoby zrobić tu rachunek zysków i strat i sprawdzić, jakie są owoce obecności katechetów w szkołach po trzydziestu latach. Nie jest to łatwe, bo nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, jak wyglądałaby sytuacja, gdyby katechezy w szkole nie było. Nie da się jednak ukryć, że lawinowo wręcz postępującą laicyzację społeczeństwa czy fakt, że według ostatniego spisu powszechnego w ciągu ostatnich dziesięciu lat w Polsce ubyło aż sześć milionów katolików, trudno uznać za sukces katechetyczny. Wypada zatem zapytać, czy kierowane do szkoły siły i podejmowany wysiłek nie są niewspółmiernie wysokie wobec osiąganego (czy raczej nieosiąganego) efektu. Czy tych sił nie można spożytkować lepiej w innym miejscu? Niezwykle poważnie należy potraktować również pytanie o to, czy szkoła powinna być miejscem katechizowania. Troska o przekazywanie wiary jest czymś, czego wspólnota nie powinna cedować na szkołę. To wspólnota parafialna jest naturalnym miejscem prowadzenia do wiary i nauki modlitwy. Katecheza w szkole nie wiąże młodych ani z parafią, ani z żadną inną wspólnotą, nie wprowadza do Kościoła.. Czy zatem szansa na głębsze relacje w szkole aby na pewno będzie w pełni wykorzystana w sytuacji, kiedy ksiądz pojawia się z dziennikiem, sprawdza obecność i wystawia oceny. Na ile szanse tej obecności zostają zniweczone przez przeciążenie uczniów nauką i przeładowany plan lekcji. Na ile adekwatne do potrzeb dzieci i młodzieży są podręczniki i program nauczania religii – i czy sam program jasno odróżnia, co jest lekcją religii, a co katechezą. Nie oznacza to, że Kościół może złożyć broń. Przeciwnie: jest to moment, który wymaga poważnych badań i poważnej dyskusji nad kształtem obecności w szkole w przyszłości. Nie chodzi bowiem o to, żeby „ratować co się da”, próbując wprowadzać kolejne korekty w dotychczasowym systemie. Cenna byłaby raczej próba zbudowania zupełnie nowego modelu obecności księdza i katechety w szkole, z nowym określeniem jego misji. Ten nowy model wpatrzony powinien być raczej w przyszłość niż w przeszłość – przewidując to, jak prawdopodobnie zmieni się świat. Czy potrafimy wyobrazić sobie w szkole lekcje religioznawstwa, dające uczniom wiedzę na temat chrześcijaństwa, judaizmu i islamu, formując ich jednocześnie do tolerancji i dialogu? Z obecnością w szkole księdza bez dziennika, za to stale otwartego na spotkania, z lekcjami w mieszanych grupach międzyklasowych, tworzących małe wspólnoty? Czy potrafimy jeszcze zorganizować przy parafiach solidną i regularną katechezę dla wierzących katolików, zarówno przygotowującą do sakramentów dzieci i młodzież, jak i formującą dorosłych – o co tak dobitnie domagali się niemal wszyscy świeccy biorący udział w synodzie? Czy potrafimy wpisać to wszystko w zupełnie inny system finansowania Kościoła, jaki z dużym prawdopodobieństwem będzie nas czekał za kilka lub kilkanaście lat? Na te pytania jeszcze nikt nie zna odpowiedzi. Odwagą i odpowiedzialnością za Kościół jest stawiać je już teraz i już teraz szukać odpowiedzi, żeby w przyszłość wchodzić nie z lękiem, ale z planem.

M. Białkowska

Reasumując trzeba zauważyć, że religia w szkole powinna mieć swoje miejsce. Zapewnia to dobrze pojęta demokracja, a w związku z tym wola rodziców. Ponad to, nie może być tak, że pewne miejsca są wyłączone z obecności wartości religijnych, ponieważ to nie ma nic wspólnego z wolnością i praworządnością. Nie dajmy sobie narzucić ateistycznego stylu wychowania.

KOŚCIOŁY I SANKTUARIA ŚWIATA – WŁOCHY

Santuario Madonna delle Grazie – Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w wiosce Varoni, znajdującej się w gminie Amatrice leży na wysokości 1092 m.n.p.m, na wzgórzu, z którego widoczne jest Gran Sasso d’Italia. Sanktuarium stoi w miejscu gdzie się znajdowała willa Marka Terencjusza Varrona, od której pochodziła nazwa przysiółka –Varoni. Jest rzeczą pewną, że wspólnota chrześcijańska istniała w Varii jeszcze przed rokiem 1000; okoliczne tereny były ewangelizowane od pierwszych lat chrześcijaństwa. W tym okresie kult Madonny zaczął się umacniać w miejscu, gdzie dziś stoi sanktuarium a wcześniej znajdowało się opactwo San Maria di Farfa. Około roku 1000 benedyktyni z opactwa zbudowali męską pustelnię dla kapelanów, którzy obsługiwali dwa inne klasztory żeńskie, zbudowane w tym samym czasie w pobliskiej wiosce Scai. W późniejszym czasie pustelnią zarządzali franciszkanie, którzy około 1490 r. za część datków od wiernych zamówili malowaną terakotową figurę Matki Bożej Łaskawej z Dzieciątkiem na kolanach. Od tej figury, przechowywanej do dziś w prezbiterium kościoła, wzięło swoją nazwę sanktuarium. W 1705 r. fasada świątyni została częściowo zniszczona w wyniku trzęsienia ziemi. W XX wieku zbudowano przy kościele dzwonnicę oraz odbyła się uroczystość koronacji Madonny z Dzieciątkiem. Wystrój wnętrza sanktuarium z pięcioma drewnianymi, barokowymi ołtarzami zawdzięczamy możnemu rodowi Orsini, książąt Amatrice w latach 1582-1692. Niestety z kościoła zostały skradzione bezcenne przedmioty: 15 tajemnic różańcowych malowanych w obrazach, wykonane z drewna orzechowego figury św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty, obraz Matka Boska Różańcowa, dwie z czterech figur przedstawiających Cnoty Kardynalne. Wiele wotów zachowanych w kościele świadczy o łaskach, jakie przez lata otrzymywali od Madonny wierni. Istnieje opowieść mówiąca o rozbójniku, który z okazji Wiekanocy miał przystąpić do spowiedzi lecz żaden zakonnik nie chciał udzielić mu rozgrzeszenia, no chyba, że porzuci życie przestępcy. Ten zakrzyknął: “Albo mnie ojciec rozgrzeszy, albo go zabiję”. Pokutą stała się kilkudniowa modlitwa przed przyjęciem komunii. Po tym czasie odmieniony rozbójnik porzucił rzemiosło, oddał cały swój dobytek do pustelni i zamieszkał do śmierci z franciszkanami. Nawrócenie grzesznika przypisano interwencji Matki Bożej Łaskawej. Dziś ośrodek franciszkański przyjmuje młodzież i zakonników na rekolekcje a dla szukających ciszy i spokoju oferuje dwie pustelnie pod wezwaniem św. Franciszka i św. Klary, bez światła i telefonów. Uroczystość Matki Bożej Łaskawej obchodzona jest 2 lipca.

Anita Iwańska – Iovino